Carnifexes, first big bugs

Aaaaah, finally I got out of the sea of small bugs, and can start with the big, meaty ones😁. Learning from the previous batch painting experience, I jumped straight into 4 Carnifexes.

W końcu udało mi się uwolnić od morza małych robaków i zabrać się za ich większych braci😁. Bazując na poprzednim doświadczeniu z malowaniem seriami, złapałem się od razu za 4 Carnifexy.

Right after cutting our essential parts, I ran into a dilemma: I had no idea how I wanted them to look😅. As with the previous Tyranids, I decided to go with the "rule of cool". Get the best looking stuff, and than just tell the opponent what the particular bug exactly has, as WYSIWYGing all of the arm options with magnets would cost my psyche dearly.

So, I checked various configurations of arms, and decided to go with 2 Dakkafexes and 2 Choppyfexes. 

Pierwszy problem napotkałem od razu po wycięciu niezbędnych części: nie miałem pojęcia jak chcę żeby maluchy wyglądały 😅. Podobnie jak przy poprzednich Tyranidach, postanowiłem zrobić je w wersji "wygląda fajnie", a przeciwnikowi po prostu powiedzieć co który robak ma, niż magnesować i malować wszystkie chore ilości ramion, z których zapewne będę używał nie więcej jak 3 pary na model. 

Koniec końców, zdecydowałem się na podzielenie grupki na dwa maluchy w pełni strzeleckie oraz dwa do walki wręcz (wczwororącz?).

All in all, the kit was quite OK, considering it's age (10+years), plus GW's quality and respect for the customer's time. Parts are big, well spaced on the sprues, thick mold lines are everywhere, and details are nowhere near those of modern day GW's kits.
 The one big problem was the carapace - it consists of 3 parts of superthick, rigid plastic - two sides and one top part (with armor). They don't fit together well, and no matter the fitting, there was always a gap somewhere (even when trimming/thinning parts from below).
What I decided to do, was to glue the sides together, with a permanent plastic cement, with just the front 1-2cm of the top part. I simply left it overnight for a permanent cure. This created a big, straight gap at the end of carapace, above Carnifexe's butt (can be visible at the bottom left carapace). On the next evening, I squeezed the end of the carapace with small, flat pliers, which forced plastic parts to align together nicely. Than all I did was to strongly secure pliers by twisting a bit of cable around their grip (black one) and liberally applied extra thin, penetrating cement into now properly aligned and firmly held joints. Few clasps on the chimneys and everything cured solid overnight 😇
I tried industrial superglue, but still it wasn't strong enough to help gluing.

Zestaw, biorąc pod uwagę wiek (10+ lat) oraz podejście GW do jakości i czasu klienta, jest okej. Części i odległości na ramkach są duże, nadlewki wszędzie i grube, a detale mało wyraźne i nijak mają się do wyrazistości współczesnych zestawów. Czyli okej, jest standardowo, nie ma źle, można się rozejść.
Jest jednak jeden problem, i to spory - karapaks, który skleja się z grubego, pancernego plastiku, z trzech części - dwa boki oraz górny pancerz, nie pasuje do siebie. Obojętnie jak nie przymierzałem, zawsze wychodziła gdzieś potężna szczelina. Myślałem że coś przeszkadza od spodu, ale nawet przy wybraniu dużej ilości plastiku szczeliny pozostały takie same.
Postanowiłem więc na rozwiązanie siłowe - klejem do plastiku skleiłem boki, oraz 1-2cm przodu górnej części, po czym zostawiłem do zastygnięcia "na amen" przez noc. Przód karapaksu był w porządku, ale z tyłu, niejako nad tyłkiem zwierzęcia, ział duży uskok (widoczny na zdjęciu poniżej na dolnym lewym karapaksie). Nastepnego wieczora ścisnąłem niesklejone fragmenty części małymi, płaskimi kombinerkami. Trzeba było użyć dość dużo siły, ale części ładnie pasowały i szczelina zniknęła. Zabezpieczyłem więc kombinerki drutem (czarny) a całe miejsce klejenia napuściłem rzadkim, penetrującym klejem do plastiku. Żabki założyłem również na kominy na plecach żeby się ładnie przez noc wszystko skleiło. 
Próbowałem z przemysłowym cyjanoakrylem, ale niestety był zbyt kruchy żeby pomóc przy sklejaniu.

Surprisingly, I had to use almost no putty at all (mostly to remove the marks left in plastic by metal pliers), so sanding was really quick and easy. Than all the parts were washed, left to dry...

O dziwo, praktycznie nie musiałem używać szpachli (w zasadzie to tylko na śladach które pozostawiły kombinerki). Wystarczało łatwo usunąć nadmiar plastiku który wypłynął przy klejeniu, części zostały następnie umyte, pozostawione do wyschnięcia...

... and painted, as before, in sub-assemblies. It just makes life so much easier.

...i pomalowane, jak poprzednio, w sekcjach. Tak jest po prostu prościej dotrzeć pędzlem.

Color scheme is exactly the same as on previous small gaunts. Basecoat,  quick highlight of purple carapace, than shade and quick linering. TT/TT+ is for me absolutely enough for such number of models to paint.

Schemat kolorystyczny jest dokładnie taki sam jak na małych robakach. Baza, proste rozjaśnienie na purpurowym pancerzu, następnie shade z pędzla i szybki linering. TT/TT+ absolutnie wystarcza przy takiej ilości modeli do grania.

After gluing monstrous creatures together, I realized something was odd... Choppyfex was looking down utterly scared (I couldn't lift its head higher) and Dakkafex was shooting down into the ground😐. 

Po sklejeniu w całość okazało się że Carnifexy wyglądają na lekko upośledzone. Jeden strzelał w ziemię, drugi kulił się jakby się czegoś bał 😐.

Fortunately, I managed to rip their hips apart, cut down a bit of plastic and left them for gluing realigned.

Na szczęście, udało mi się rozerwać biodra, odciąć nieco plastiku i zostawić je do klejenia w bardziej dostojnej pozycji ciała.

And that was it, time for the final gallery of the big bugs quadruplet 😁 

To by było na tyle, czas na galerię końcową 😁